Tutaj podpowiadamy, jak podróżować tanio nie rezygnując z wygody.


Trajkoczemy o Danii w każdej wolnej chwili i doradzamy, jak ogarnąć się za granicą.


Uczymy, jak fotografować lepiej i być poliglotą bez talentu.


Hej! Miło Cię u nas gościć! Nazywamy się Klaudia i Kamil.

Odkąd pamiętamy, marzyliśmy odkrywać świat i poznawać nieznane nam kultury. Wielu mówiło nam, że wkrótce przyjdzie na to czas. Jesteśmy młodzi, a wszystko jeszcze przed nami. Nigdy nie mieliśmy nikogo, kto ograniczałby nam wizję spełniania marzeń o podróżowaniu, ale też nikt nigdy nie potrafił nam powiedzieć, kiedy TEN czas wreszcie nadejdzie.

Wierzyliśmy, jak na młodych ludzi przystało – bo raptem 20-letnich – że kiedy nadejdzie odpowiedni czas, my po prostu poczujemy, że to teraz… ale to nie nadchodziło.

Zdecydowaliśmy się więc wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć poznawać świat, nie czekając na odpowiednią chwilę!

Kim jest Klaudia?

Zakochana w pisaniu marzycielka pragnąca choć na chwilę zamieszkać pod ciepłym słońcem Toskanii. To zwykle w jej głowie rodzi się burza pomysłów, z których garstka okazuje się dobra. Introwertyczka z zapałem do spełniania marzeń i ciągłym brakiem czasu na wszystkie swoje plany.

Kim jest Kamil?

Pasjonat filmu i fotografii, ciągle trzymający w jednej ręce aparat a w drugiej kubek swojej yerba mate. Jeżeli nie ma go w domu, z pewnością jest gdzieś pośród drzew fotografując naturę. Ekstrawertyk marzący o własnej wystawie fotograficznej i okrążeniu świata.


NASZA HISTORIA

WYJAZD DO DANII I O TYM, JAK SIĘ POZNALIŚMY

Wyjazd do Danii zarezerwowany miałam na kilka dni po ukończeniu pierwszej klasy liceum. Szczerze wyczekiwałam tego dnia z niecierpliwieniem. Od zawsze marzyła mi się wyprowadzka do innego kraju, taka zmiana otoczenia z prawdziwego zdarzenia i przede wszystkim poznanie czegoś więcej, niż własnego podwórka. Można by powiedzieć, że wykreślałam dni na kalendarzu, nie mogąc się doczekać wyjazdu, tak, jak zawsze nie mogłam doczekać się corocznych wakacji. Z tą jednak różnicą, że tym razem wyjazd nie miał wiązać się z depresyjnym powrotem do domu. Bo przecież ta podróż miała nigdy się nie skończyć.

Ostatni miesiąc szkoły był już nie do zniesienia. Czułam wkurzenie na myśl, że czas tak wolno musi płynąć.

Marzyłam już o zwiedzaniu duńskich zakątków, plażowaniu i wszystkim tym, co czekało na mnie w Danii.

Moje bardzo dobre koleżanki z klasy chciały jeszcze przed moim wyjazdem zorganizować nam coś, co miło zakończyłoby naszą licealną przyjaźń. Wiedząc, że moją pasją był taniec, zaplanowały sesję fotograficzną, w której mogłabym wykazać się swoimi (nikłymi) umiejętnościami gimnastycznymi. Była to niespodzianka, której zdecydowanie się nie spodziewałam, tak samo jak tego, kto wtedy stał za aparatem.

Kamil był strasznie miły, nawet po tym, jak ze stresu o mało co nie rozwaliłam swoimi (nikłymi!) wygibasami studio fotograficzne. W podziękowaniu za tak cudowną niespodziankę zabrałam całą naszą grupę – tak, wraz z Kamilem – do kawiarni.

Kilka dni później już byliśmy parą, a ja przestawiłam swój wyjazd do Danii na dzień swoich siedemnastych urodzin, czyli jakieś trzy tygodnie później. Nie był to dla mnie szczęśliwy dzień i to nie ze względu na samą przeprowadzką – bo ta ekscytowała mnie do granic możliwości – ale przez fakt, że dopiero co poznałam chłopaka i już musiałam się z nim żegnać.

Wydawało się, że nasz nastoletni związek nie ma przyszłości. Ja wyprowadzałam się do Danii, a on dopiero za kilka lat kończył technikum. Zdecydowaliśmy się jednak być parą na odległość, wierząc, że jeżeli byli na świecie ludzie, których takie związki kończyły się happy endem, to i nasz też musi.



PIERWSZE MIESIĄCE W DANII I MÓJ PIERWSZY BLOG

Te nie były proste. Może to za dużo, aby tutaj o tym pisać, ale wyprowadzka do kraju, którego się nie zna, jest zawsze twardym orzechem do zgryzienia. Miesiąc po przyjeździe zaczęłam chodzić do duńskiej szkoły podstawowej (10klassen), nie znając nawet większości podstawowych słów. Ze wszystkimi przeciwnościami radziłam sobie sama, często nawet nie wiedząc, jak i kiedy doszłam do rozwiązania kolejnych problemów. Pracowałam nad sobą, uczyłam się języka, czytałam o duńskiej edukacji, o tym, jak to wszystko tutaj funkcjonuje.

Brakowało mi wiadomości w internecie, nie było wiele wpisów dotyczących szkoły w Danii, a jak były to w języku duńskim, którego nie rozumiałam aż tak dobrze. Czułam narastającą frustrację tym, że nie mogłam znaleźć nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć i mi pomóc.

Błądziłam, próbowałam, nie udało się, to próbowałam raz jeszcze. Często znosząc rozczarowania, wstyd i płacząc po nocy, kiedy czułam się bezsilna.

Miałam dopiero 17 lat i szczerze moja wielka przygoda mnie przerosła.

Cieszyłam się jednak, że po drugiej stronie komputera byli jeszcze ci, którzy o mnie nie zapomnieli – w tym Kamil.

W końcu jednak po ponad roku założyłam pierwszego bloga, na którym chciałam przekazać innym młodym, to wszystko, czego się dowiedziałam i czego nie wiedziałam przed przyjazdem do Danii.

Pomysł na złożenie bloga był strzałem w dziesiątkę. Jak się okazało pomógł wielu osobom, które w kolejnych latach stanęły przed tym samym problemem, przez którym wcześniej ja stałam.

Blog działał. Ja uczyłam się nowych rzeczy, a one sprawiały mi ogromną satysfakcję i przyjemność. Nigdy nie byłam dobra z języka polskiego, moje wypracowania oceniane były na ledwo dwójki, ale każdy kolejny wpis na blogu dokształcał mój styl pisania. Blog działał do czasu, aż dostałam pierwszą pracę przy tworzeniu i redagowaniu książek podróżniczych o Danii.



PO LATACH ŻYCIA NA ODLEGŁOŚĆ

Po skończeniu technikum Kamil spakował bagaż i przyjechał do mnie do Danii. Szczerze nie potrafimy wam powiedzieć, jak to wszystko się stało, że mając niecałe 20 lat, zamieszkaliśmy razem. Wspominając ten czas, widzimy czarną plamę w pamięci.

Chociaż przez pierwszy miesiąc mieszkaliśmy u mojego taty, szybko zdecydowaliśmy się wyprowadzić. Za cel ustaliliśmy sobie Viborg, miasto w środkowej Jutlandii. Nigdy nie byliśmy tam wcześniej – nawet przejazdem. Zaczęłam tam szkołę graficzną, kiedy Kamil starał się znaleźć pracę jako fotograf.

Nie szło tam jednak nic po naszej myśli.

Wskazówki naszych rodziców dotyczące znalezienia pracy i załatwiania różnych urzędowy i nieurzędowych spraw były bardziej frustrujące, niż pomocne.

Po upływie kilku miesięcy, bezowocnych poszukiwań i ciągle topiących się pieniędzy, musieliśmy zacząć szukać pracy, która po prostu dałaby nam pieniądze. I tak Kamil zaczął pracować jako nocny rozwoziciel gazet, a mi kilka miesięcy później udało się dostać pracę, jako sprzątaczka prywatnych domków.

Nasza rodzina bardzo nas wspierała. Chcieliśmy ich, jak najbardziej zadowalać, pokazać się od dojrzałej, dorosłej strony, niekiedy kryjąc przed nimi nasze niepowodzenia. Zapominając przy tym, że mieliśmy dopiero po 20 lat i to był właśnie czas na niedojrzałe błędy. Pomimo tego, że mieszkaliśmy z dala od nich, słuchaliśmy się ich, nie chcąc popełniać kolejnych błędów, które jednak i tak ciągle i ciągle się zdarzały.



I tak zrozumieliśmy, że od zawsze zdani byliśmy tylko sami na siebie.

A każdy błąd, z którym musieliśmy się zmierzyć, uczył nas radzenia sobie z innymi.

Z tą myślą, większość problemów straciła na wartości, a wszystko okazało się być w zasięgu ręki.

Przeanalizowaliśmy, co udało nam się samemu zrobić, mając raptem te 20 lat. Szukanie mieszkania w innym mieście i to w obcym kraju, znalezienie pracy w obcym kraju, radzenie sobie z urzędowymi sprawami w obcym kraju, to wszystko pozwoliło nam uwierzyć, w to, że nikt inny za nas życia lepiej nie przeżyje.

Mając w głowie te słowa, wszystko jakoś lepiej szło. Kamil w końcu znalazł pracę w swoim zawodzie, a do nowego miasta przeprowadzaliśmy się z plecakiem pełnym pierwszych doświadczeń, zaliczonych lekcji i nowych pomysłów na naszą przyszłość.

I wtedy też zrodził się pomysł, aby stworzyć własny, ale już wspólny kącik w internecie, w którym to przekażemy innym młodym ludziom, to wszystko, co my chcielibyśmy i potrzebowaliśmy wiedzieć na początku naszej przygody.

Tak też powstała strona „Wzdłuż Drogi”.



CZY MAMY NA SWOIM KONCIE DUŻO PORAŻEK?

Szczerze, czasem myślimy, że nasze życie zbudowane jest z porażek. Serio! A wiecie, co jest najciekawsze? Że nie czujemy się z tego powodu smutni. Bierzemy to jako lekcję, taką prawdziwą, życiową lekcję, która ma nas czegoś nowego nauczyć.

Nawet teraz podróżując, zawsze, ale to zawsze musi wydarzyć się coś, co wpędza nas w irytację.

Naszą podróż po Majorce spędziliśmy na skuterach, których wskaźnik paliwa był zepsuty. A w rezultacie w nocy utknęliśmy w majorkańskich górach i nie dojechalibyśmy do domu, gdyby nie przemiły pan, który w nocy podarował nam dużą butlę po wodzie, do której nalaliśmy paliwa, by móc odpalić drugi pojazd. Tam też łowiliśmy z kanału deszczowego klucze do naszego mieszkania, korzystając z patentu znanego z dzieciństwa – kółko od zawieszki klucza jako haczyk i sznurówka.

W Danii jeździliśmy autem na oparach benzyny, szukając stacji benzynowej, na dodatek będąc już pewnym, że nie dojedziemy do niej.

Na Cyprze zgubiliśmy się w górach, na offroudowej drodze małym miejskim autkiem i ponad trzy godziny zajęło nam przejechanie trasy, którą jeepem jedzie się z 40 minut.



CO ROBIMY POZA TYM?

Pokazujemy Danię od nieznanej nikomu strony. Nawigujemy w kwestii szkół w Danii tych, którzy tego potrzebują, bo wiemy, jak ważne jest wsparcie i pokazanie możliwych dróg.

Pokazujemy, jak podróżować tanio i nie czekać na odpowiednią do tego chwilę! Mamy wkrótce po 25 lat, uczymy się nadal, pracujemy nad własną działalnością i z oszczędności zbieramy na kolejne podróże.

Oprócz tego fotografujemy! (Tak, jak pewnie się domyślacie, Klaudia złapała kilka laty temu bakcyla od Kamila). 😉

Zajmujemy się fotografią produktową, współpracujemy z duńskimi restauracjami i tworzymy przy tym projekty graficzne; menu, ulotki, ale także grafiki i zdjęcia na social media.

Fotografujemy także artystycznie. Uwielbiamy tworzyć z wami pełne emocji fotografie rodzinne.

Jako osoby mówiące w trzech językach, podpowiadamy również, jak być poliglotą bez talentu. 😊



JAK SIĘ Z NAMI SKONTAKTOWAĆ?

Najlepiej, jeśli skorzystacie z naszego mejla. Z ogromną ochotą odpisujemy zawsze na każde wasze wiadomości! Czujcie się swobodnie i pytajcie, o co chcecie, a my zawsze postaramy się wam pomóc, albo wesprzeć dobrym słowem! 😊

wzdluzdrogi@gmail.com

Możecie również skorzystać z naszego formularza kontaktowego! 🙂

CO CHCESZ TERAZ ZROBIĆ?



Zajrzyjcie również na nasze media społecznościowe!